poniedziałek, 9 maja 2011

Koniec koncow znalezlismy nocleg u Iriny Israyetyan ktorej maz Stiepan ciagle przychodzi i rozprawia o zyciu, o chemicznej coca coli, organicznym jedzeniu, Boleslawie Prusie i quo vadis ... Chyba czeka nas ciezka noc :) no i u nas juz 21.08.

Nie chciali nas w Azerbejdzanie to wepchnelismy sie do Armenii :)
Azerbejdzan. Dojechalismy do granicy azerskiej, wszystko szlo dobrze, pogrzebali w kufrach, poogladali, popytali a potem zazadali 6500$ wadium za kazdy motocykl zapewniajac na kazdym kroku ze wyjezdzajac z Azerbejdzanu otrzymamy pieniadze z powrotem. Jakos sie nie zdecydowalismy na zlozenie 13000$ w depozycie z dwoch powodow, po pierwsze jakos nie zaufalismy po drugie nie mamy w kieszeni 13tys baksow. Tak wiec ku zdziwieniu gruzinskiej strazy granicznej kiwajacej glowami z dezaprobata wrocilismy na teren Gruzji. Nie to nie, jedziemy do Armenii.
PS. W przypadku tranzytu przez Azerbejdzan do innego kraju taka oplata nie jest pobierana, zagadka :)